czwartek, 11 lipca 2013

U niej w domu



Każdy z nas ma naturę podglądacza. U jednych jest tak głęboko skryta, że nie ujawnia się do końca życia. Inni natomiast ciągle żyją życiem innych. Ale jest trzecia grupa ludzi - wydaje im się, że nie interesuje ich to, co robią inni, jednak wystarczy ciekawie opowiedziana historia i wplątują się w świat podglądactwa. Właśnie o tym traktuje nowy film François Ozon U niej w domu

W liceum im. Gustawa Flauberta, nauczyciel języka francuskiego, Germain (Fabrice Luchini), podejmuje po raz kolejny próbę zaszczepienia w młodzieży pasji czytania i pisania. Jednak kolejno czytane wypracowania uczniów wprawiają go o ból głowy do momentu, aż przeczyta pracę jednego ze swoich uczniów - Claude'a Garcia (Ernst Umhauer). Szesnastolatek przyjął taktykę opisywania dni spędzonych w domu swojego kolegi i kolejne rozdziały oddawał nauczycielowi. Początkowo Germain był zaniepokojony podejściem młodego człowieka do rodziny, u której spędza dużo czasu, ale z czasem dostrzegł w nim ogromny potencjał i postanowił pomóc mu szlifować jego warsztat. Regularnie dzielił się prozą Claude'a ze swoją żoną Jeanne (Kristin Scott Thomas). W wypracowaniach ucznia główną rolę odgrywa matka jego kolegi - Esther. Początkowo opisana jako nudna kobieta z klasy średniej, z czasem staje się jego fascynacją. Pod pretekstem nauczania kolegi matematyki, przychodzi do domu, by móc obserwować Esther. 
Z rozdziału na rozdział nauczyciel wraz z żoną, jak i widzowie stają się widownią niesamowitego teatru, w którym prowadzona jest gra z podglądaną rodziną oraz zabawa ich uczuciami i zachowaniami. Germain wnika w świat powieści i chce nastolatkowi pomóc ją udoskonalić. Jako niespełniony pisarz próbuje manipulować dziełem, zmuszając Claude'a do zmiany zachowań bohaterów. Chłopak swoje fantazje przenosi do życia codziennego i je opisuje a Germain spieszy mu z pomocą w ulepszeniu kolejnych rozdziałów, narażając jednocześnie swoje życie zawodowe.

U niej w domu to film niesamowicie porywający widza. Bezsprzecznie wciąga w świat podglądactwa, manipulacji bohaterów. W pewnym momencie zauważyć można, że chce się więcej i więcej a koniec zdaje się być nieosiągalny do stworzenia przez szesnastolatka, ponieważ tak faktycznie wszystko może się zdarzyć. Kiedy jego nauczyciel wnika do powieści, żeby dopracować szczegóły, zatracamy pewność, co dzieje się naprawdę a co jest imaginacją pisarza. Reżyser zdaje się nam mówić, że każdy z nas może być podglądany i może interesować kogoś nasze życie. Jednocześnie i my możemy zostać obsesyjnie uzależnieni od udziału w życiu innych bez ich wiedzy i zgody.
Ogromnym walorem tego obrazu jest wątek omawianej wielkiej literatury. Germain przytacza tu dzieła Kafki, Flauberta czy Dostojewskiego. Pragnie ich wydźwięk odnaleźć w prozie Claude'a.
Ale to nie jedyne ważne osobistości dodane jako tło filmu. Ozon oddał ukłon w stronę Hitchcocka i jego Okna na podwórze. W ostatniej scenie zauważyć można ujęcie charakterystyczne dla tegoż filmu, które mówi nam, że mimowolnie możemy stać się bohaterami czyjegoś życia i daje nam to niesamowitą ilość opowieści, które interpretować możemy według własnego uznania.
Dopełnieniem filmu Ozona jest świetna gra aktorska. Kreacja stworzona przez Luchiniego - niespełnionego pisarza, który żyje w świecie literatury i za wszelką cenę chce zarazić tą pasją młodych ludzi. Jednak mnie urzekł początkujący aktor Ernst Umhauer, który potrafił przekonująco stworzyć postać tajemniczą, trochę powściągliwą, jednak oddającą się swoim fantazjom i fascynacjom.

Trzeba przyznać, że jest to film nietuzinkowy, który uczula nas na pewne zachowania i uświadamia nam, jaka jest nasza natura. Ciężko zdefiniować, jaki to gatunek, ale najbliżej chyba mu do thrillera psychologicznego z naciskiem na to drugie. Szczerze polecam tym, którzy chcą od kina czegoś więcej niż akcji i lejącej się strumieniami krwi. To zdecydowanie film skłaniający do refleksji i zachęcający do sięgania po wcześniejsze dzieła Ozona.