niedziela, 30 czerwca 2013

Hunger Games - W pierścieniu ognia



W pierścieniu ognia to drugi tom trylogii Igrzysk Śmierci. Znowu spotykamy tu bohaterów z pierwszej części - zwycięzców 74 Głodowych Igrzysk - Katniss Everdeen i Peetę Mellark'a. Lecz to nie jedyne postacie, które są ważne dla powieści i goszczą również w tej części. Po raz kolejny spotykamy się z nieugładzonym mentorem dwójki bohaterów, co rusz sięgającym po alkohol - Haymitch'em Abernathy a także jaskrawą Effie Trinket. Przed triumfatorami Igrzysk Śmierci czeka nie lada zadanie. Muszą ponownie stawić czoła pozostałym trybutom na Arenie podczas Igrzysk Ćwierćwiecza Poskromienia w 75 rocznicę rządów w Panem. Collins jednocześnie dalej kontynuuje wątek miłosny Katniss, Gale'a i Peety, lecz można zauważyć, że główna bohaterka ma jeszcze większy problem z wyborem. Wszak w poprzedniej części znacznie zbliżyła się z synem piekarza, choć początkowo nie miała tego na celu. Czytając tę powieść czytelnik ma oto przed sobą nadto dojrzałych, jak na swój wiek bohaterów, którzy muszą zmierzyć się z jeszcze poważniejszymi życiowymi wyborami.
Ponownie książka dzieli się na dwie, różnorodne części. W pierwszej z nich opisane jest tournee zwycięzców po dystryktach, z przystankiem w Kapitolu. Okraszone jest to barwnymi, wymyślnymi strojami, pstrokatymi makijażami, zwinną grą aktorską przed kamerami. Przecież mieszkańcy Panem ciągle wierzą, że Katniss i Peetę łączy piękne, romantyczne, gorące uczucie, które należy uwieńczyć ślubem. Czytelnik po raz kolejny spotyka się z zagubioną dziewczyną, która nie potrafi się odnaleźć w otaczającej ją rzeczywistości i walczącej z własnymi myślami. Katniss jednak ciągle w głowie ma odgrywanie swojej roli - po uszy zakochanej w Peecie. Autorka jednak nie daje odpocząć swoim odbiorcom i stosuje niesamowite zwroty akcji, które budują coraz to większe napięcie. Tak oto czytając powieść, trafiamy do kolejnej części - powrotu zwycięskich trybutów dwunastu dystryktów na Arenę. Spotykamy się z niewyobrażalną brutalnością, jeszcze bardziej okrutnymi pułapkami zasadzonymi na polu walki. To tu stawiają sobie czoła zwycięzcy wcześniejszych edycji Głodowych Igrzysk. Są bezlitośni, nie do końca wiedzą, czego mogą się spodziewać, jednak z wcześniejszych walk wynieśli spore doświadczenie i na tyle, ile pozwala im kondycja fizyczna, próbują przetrwać. Poznajemy trybutów, którzy po wygranej stoczyli się na dno i z trzeźwością umysłu mają niewiele wspólnego. Widzimy też mocno zahartowanych życiem, którzy są głodni zemsty oraz takich, którzy dalej nikomu nie potrafią zaufać. Tym razem główni bohaterowie nie mogą liczyć tylko i wyłącznie na siebie. Są wręcz zmuszeni do zawarcia niepisanych paktów z innymi trybutami, żeby przeżyć. Przebieg Igrzysk jest w tej części jeszcze bardziej dynamiczny. Krew rozlewa się od samego początku i czytelnik styka się z brakiem jakiegokolwiek wytchnienia. Ciągłe niebezpieczeństwa, osaczające zawodników nie tylko fizycznie ich niszczą, ale też psychicznie.
Czytając drugi tom zostałam odarta z jakichkolwiek nadziei na przetrwanie bohaterów. Ta książka wstrząsnęła mną jeszcze bardziej niż jej poprzedniczka. Chłonęłam każde zdanie bez wytchnienia, bo każdy element zdawał mi się być istotny. Obrazowe opisy wzbudziły we mnie nieopisany strach i wywołały falę myśli, jak ja zachowałabym się w podobnych sytuacjach. Czy starczyłoby mi na tyle siły i odwagi, żeby walczyć z nieludzką brutalnością, na jaką skazani byli trybuci przez Kapitol? Na tej Arenie konieczne było szybkie podejmowanie decyzji, które nie mogły być złe. Nie było miejsca na najmniejsze potknięcie. Namacalne wręcz były złowieszcze macki Kapitolu sięgające po Katniss.
Przyznam, że W pierścieniu ognia należy teraz do moich faworytów i zdecydowanie wygrywa z pierwszym tomem. Nie wiem, czy książka wywarła na mnie aż takie wrażenie, bo nie widziałam najpierw filmu, czy była na tyle udoskonalona, że była dla mnie niespodzianką. Wiem jedno - zło wypływające z tej książki aż kipi a czytelnik pozostaje sam ze swoimi myślami. Tak, jak o Igrzyskach śmierci nie można zapomnieć tak ta część wprawia w niesamowitą konsternację. Zapoznając się z taka literaturą pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że świat nie będzie dążył do takiej samozagłady i do takiego wynaturzenia.


sobota, 29 czerwca 2013

Hunger Games - Igrzyska Śmierci

   
Igrzyska Śmierci to pierwszy tytuł składający się na trylogię napisaną przez Suzanne Collins. Książka przedstawia fikcyjne państwo Panem ze stolicą w Kapitolu i otaczającymi go trzynastoma dystryktami. Każdy z Dystryktów dostarcza przeróżne dobra, materiały i surowce, jednocześnie utrzymując mieszkańców Kapitolu, lubujących się w fikuśnych strojach i zabawie. Naród jednak nie jest zadowolony z takiego stanu rzeczy i wznieca powstanie, które doprowadza do zagłady Trzynastego Dystryktu. Aby upamiętnić to wydarzenie, Kapitol organizuje rok w rok Głodowe Igrzyska, w których brać mają udział dzieci wyłowione z dystryktów, z każdego dwoje - dziewczynka i chłopiec -  w wieku od 12-18 lat. Udział w nich to rzekomy zaszczyt a przeżyć może tylko jedno z nich...
Główną bohaterką jest mieszkanka najbiedniejszego - Dwunastego Dystryktu - 16 letnia Katniss Everdeen. Po wybuchu w kopalni, w którym zginął jej ojciec, na jej barkach spoczęło utrzymanie rodziny - siostry i mamy. Wraz z przyjacielem Gale'em wybiera się na łowy do lasu, aby móc sprzedać zwierzynę i utrzymać się z zarobionych pieniędzy. Poznajemy ją jako nieoszlifowany diament - ma dobre serce, ponieważ za wszelką cenę chce pomóc bliskim, jednocześnie jest zadziorna, wybuchowa, zagubiona. Ciężkie dzieciństwo sprawiło, że ma problem z okazaniem miłości, czy sympatii. 
W pierwszym tomie Katniss daje się poznać, jako dziewczyna igrająca z ogniem, która za wszelką cenę chce uchronić swoją rodzinę przed złem Kapitolu, przez co trafia na Arenę Igrzysk Śmierci. Wraz z nią wybrany zostaje Peeta - syn piekarza, słynący z dobroci, szczerości i siły. Połowa pierwszego tomu to głównie obrazowe przedstawienie Panem, mieszkańców Dwunastego Dystryktu, jak również plątanina myśli głównej bohaterki. Dzięki barwnym opisom, czytelnik może odnaleźć się w tym fikcyjnym, niesamowitym świecie oraz utożsamić się z bohaterami. Od pierwszych stron książki wiedziałam, że główna bohaterka będzie moja ulubienicą i nie raz przez swój charakter wpakuje się w niezłe tarapaty. Akcja na dobre rozpoczyna się w połowie książki, kiedy to zaczynają się Głodowe Igrzyska, w których bierze udział 24 trybutów z 12 dystryktów. Walka, krew, konspiracja, spryt, strach, chęć przeżycia za wszelką cenę. Te słowa najlepiej obrazują powieść do ostatnich jej stron. Widać, jak na dłoni, że człowiek postawiony w ekstremalnych sytuacjach staje się inny niż był do tej pory. Często staje przed trudnymi wyborami - jego życie, czy życie sprzymierzeńca. Da się zauważyć falę emocji, która towarzyszy głównej bohaterce oraz pełno wątpliwości. Zaufać, czy pożegnać się z życiem w najbliższym czasie? Książka pochłonęła mnie bez reszty, ponieważ ciągła akcja, która niosła za sobą coraz to nowsze niespodzianki nie pozwoliła oderwać się od czytania. Nieutannie trzymała mnie w napięciu, niejednokrotnie bulwersowała, zaskakiwała, wzruszała, zdecydowanie przywiązała do bohaterów. Choć wiedziałam, co się wydarzy, widząc wcześniej film, język, jakim została napisana ta powieść, bezgranicznie mnie wciągnął w świat pełen brutalności, bezwzględności, zwierzęcych instynktów i niesamowitych pomysłów na pułapki, czyhających na trybutów biegających po Arenie. Śledząc kolejne losy bohaterów uświadomiłam sobie, że książka jest tym bardziej przerażająca, ponieważ to wszystko może się wydarzyć. Choć opowiada o utopii, jeden motyw sprawia, że jest ona bestsellerem. Collins opisała walkę dzieci, które są w stanie zrobić wszystko, żeby przeżyć. Nie jest im straszne brutalne mordowanie, zastawianie pułapek i świetnie potrafią poradzić sobie w ekstremalnych warunkach, bez jedzenia, picia, dachu nad głową. Jednocześnie dają się wciągnąć w niesamowitą grę, aby zdobyć sympatię widzów, którzy ślęczą przed telewizorami i chłoną każdy ruch walczących.
Zakończenie pierwszego tomu daje czytelnikowi otwartą drogę do sięgnięcia po kolejną część. Po przeczytaniu Igrzysk Śmierci bez wahania zapoznałam się z  kolejną pozycją Collins, ponieważ nie mogłam doczekać się dalszych losów bohaterów.
Szczerze polecam tę książkę tym, którzy lubią fantasy, jak również tym, którzy duży nacisk kładą na psychologiczną stronę literatury. 
Zapewniam, że po przeczytaniu tej powieści nie można ot tak przestać o niej myśleć. Co rusz powracają obrazy Głodowych Igrzysk i wszelkie uczucia związane z całym złem zgotowanym przez Kapitol.

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Mistrz Haneke


Michael Haneke urodził się w 1942 roku w Monachium. Wybór ścieżki twórczej to przemyślana strategia, ponieważ studiował psychologię, filozofię i teatrologię a teorię szybko zamienił na praktykę wystawiając swoje pierwsze spektakle dla Südwestfunk Theater Company. Jednak swoich sił chciał również spróbować w telewizji, gdzie swoją pracę rozpoczął jako scenarzysta a ostatecznie skończył jako reżyser. I to nie byle jaki reżyser. Hanekego można śmiało nazwać wielkim reżyserem, który nie dał się wciągnąć w medialną papkę tylko tworzy wspaniałe filmy, które zmuszają do głębszych refleksji i mają być dla widza swoistym katharsis. Z twórczością tego reżysera spotkałam się dopiero w tym roku i bardzo żałuję, że tak późno. Sięgnęłam po jego filmy, kiedy to została mi polecona Miłość. Już wtedy wiedziałam, że jest to kino, które mnie zainteresuje. Jednak pierwszym dziełem, jaki zobaczyłam był Funny Games U.S.  Cóż takiego zachwyciło mnie w jego obrazach? Bez wątpienia jednym z powodów jest prowokacja do myślenia. Działają na psychikę i intelekt. Haneke nigdy nie przedstawia jasnego finału. Powoduje to wymyślanie różnych wersji zakończenia. I tak po prawdzie, każda z wymyślonych wersji najpewniej jest poprawna. W dziełach Mistrza zaskoczyła mnie jego chłodna obserwacja, proste fabuły i wszechogarniająca surowość. W tle nie słychać muzyki, która mogłaby zwiększać grozę. Tak faktycznie tę grozę powoduje niesłychana cisza a od czasu do czasu pojawiają się jakieś utwory puszczane przez bohaterów np. z płyty, czy wygrywane na instrumentach. W obrazach reżysera wybija się też przemoc, która pokazana jest w antyhollywoodzkim stylu. Sceny przemocy nie są pokazane wprost, lecz widz odczuwa je w niewiarygodny sposób, ponieważ słyszy odpowiednie dźwięki, widzi reakcje i mimikę bohaterów. To właśnie koncentrowanie się na cierpieniu ofiar budzi grozę w jego filmach. Przerażające u Hanekego są zdecydowany brak happy endów, surowa dramaturgia, czy pokazanie znieczulicy społeczeństwa w czasach dobrobytu i konsumpcji. 
Oglądając Funny Games dałam się wciągnąć w obraz pełen okrucieństwa i brutalnej zabawy psychologicznej, jak i fizycznej, w której stawką jest ludzkie życie. Mimo tego, że reżyser nie pokazał bezpośrednio krwawych rozgrywek, przechodziły mnie dreszcze, widząc bohaterów, którzy byli ofiarami. Bo czyż nie jest tak, że boimy się tego, czego nie widzimy? Jednak dalej śledziłam tę niesamowitą grę psychologiczną, pełną przemocy, pomiędzy zbrodniarzami a nękaną rodziną. Film ten był dla mnie kompletną nowością i zdecydowanie zachęcił do sięgania po kolejne dzieła Mistrza. 
Każdy kolejny obraz okazał się być dla mnie arcydziełem. Każdy inny, choć posiadający wspólne cechy charakterystyczne dla stylu Hanekego. 
31 maja do kin trafił film Michael Haneke - zawód reżyser. Jest to obraz opowiadający o tym wielkim reżyserze poprzez wypowiedzi aktorów, grających w jego dziełach oraz wcześniej niepokazywane ujęcia. 
Myślę, że to dobry moment, aby zapoznać się z twórczością Hanekego. Szczerze polecam jego filmy osobom, które lubują się w niebanalnym kinie i wielkich dziełach.

sobota, 22 czerwca 2013

Róbmy dym...



Maria Peszek to niezaprzeczalnie jedna z największych artystek polskiej sceny muzycznej. Dzięki swej ostatniej płycie "Jezus Maria Peszek" podbiła listy przebojów oraz serca nie tylko młodego pokolenia. Stała się głosem ludzi, którzy podobnie, jak ona, odwrócili się od Kościoła, ale nie potrafili tego w żaden sposób wyrazić. To właśnie Maria dała im siłę i wiarę w siebie, że pomimo odcięcia się od wiary są wartościowymi ludźmi, którzy mają coś do powiedzenia. Bez wątpienia ta kobieta to wulkan energii, pełna charyzmy i radości. Stojąc na scenie potrafi szokować zarówno wyglądem, zachowaniem, jak i tekstami. Jej piosenki na długo potrafią wryć się w zakamarki mózgu. W moich oczach to osoba pogodna, niesamowicie inteligentna, pełna empatii, której nie brak wyczucia. W jednym z odcinków "Hali Odlotów" na TVP Kultura gościła właśnie Maria. Odcinek ten był na temat kryzysu Kościoła. Maria dała się zauważyć, jako osoba pragnąca dyskusji. Ale dyskusji, która miała coś wnieść do jej życia. Nie atakowała słownie księdza ani innych gości, tylko uważnie ich słuchała i także miała coś do powiedzenia w tej sprawie, jako przedstawicielka pokolenia, które Boga nie potrzebuje. Szczerze powiedziawszy urzekła mnie wtedy jeszcze bardziej. Takich ludzi zdecydowanie brakuje na polskiej scenie. Nie boi się wyrazić siebie poprzez słowa, wygląd, zachowanie. Według mnie powinna być wzorem dla wielu artystów, ale nie tylko. Cieszy mnie fakt, że jej kariera kwitnie a dzięki trasie koncertowej, która właśnie trwa, ma możliwość trafienia do jeszcze większej rzeszy fanów. 
Trzeba przyznać, że zrobiła wielkie entrée przebojem Ludzie Psy i dzięki tej piosence zapadła ludziom w pamięć. Za każdym razem, kiedy słucham tej piosenki, po moim ciele przechodzą ciarki, choć moją ulubioną jest jednak Amy. Będąc na koncercie, przekonałam się, że jednak każda piosenka jest wielka i każda powoduje u mnie tę samą euforię. Przyznam, że widząc Marię na scenie zaczęłam zastanawiać się nad sobą. Powoli staram się bardziej wierzyć w siebie. Jestem jednak daleka od tak niesamowitego wyrażenia siebie i daleko mi do tej ogromnej energii, która miałaby ze mnie wypływać strumieniami. 
Szczerze każdemu polecam tę płytę - czy to dzięki walorom muzycznym, czy też ze względu na niesamowite teksty. 
Poniżej zdjęcia z koncertu organizowanego przez Stowarzyszenie GTW, na którym miałam przyjemność być wraz z Kamilą. Zdjęcia są autorstwa Kamili a więcej na tej stronie https://www.facebook.com/pstrykam. :)



piątek, 21 czerwca 2013

Kupalnocka czyli noc świętojańska



Już dziś czeka nas najkrótsza noc w roku a co za tym idzie, obchodzić będziemy słowiańskie święto zwane Nocą Kupały. Jest to święto wody, ognia, słońca, księżyca, urodzaju, płodności, miłości i radości. W czasie tej magicznej nocy rozpalano ogniska, w których palono zioła oraz przeprowadzane były obrzędy słowiańskie, które miały zapewnić urodzaj. W trakcie zabaw odbywały się różnego rodzaju wróżby i tańce a dziewczęta puszczały na rzekach wianki z zapalonymi świecami. Jeśli taki wianek został złowiony przez młodzieńca, oznaczać to miało szybkie zamążpójście. Jeżeli nie został wyłowiony to oznaczało, że dziewczyna taka wyjdzie za mąż, jednak nie prędko. Gdy jednak spłonął lub utonął oznaczać to miało staropanieństwo. 
Charakterystyczne dla tej nocy jest także poszukiwanie kwiatu paproci. Legendy głosiły, że odnalezienie tego kwiatu będzie czyniło szczęśliwca bogatym, silnym i mądrym. Zdobycie rośliny nie było łatwe, gdyż strzegły jej widzialne i niewidzialne straszydła, które czyniły okropny łoskot, gdy tylko ktoś próbował się doń zbliżyć. 
Dziś nikt już nie szuka kwiatu paproci a i wianki puszczane są tylko symbolicznie podczas różnego rodzaju imprez. Pozostała jednak tradycja organizowania zabaw i koncertów w tę noc. I tak oto miasta prześcigają się w pomysłach na organizację imprez masowych a my możemy wśród nich wybierać. Przygotowałam więc zestawienie imprez z kilku miast w województwie Śląskim i liczę na to, że ktoś się dzisiaj skusi na wyjście.

Gliwice
pl. Krakowski, start: godz. 19 - Monika Brodka i Bajm.
Rock'a Music Club, start: godz. 20 - Stowarzyszenie GTW zaprasza na koncert dr MISIO.

Ruda Śląska, park Strzelnica, start: godz. 17 - Noc Świętojańska z Karolem Godulą - koncert Orkiestry Dętej KWK Bielszowice, koncert zespołu Galaxity, koncert zespołu Trottel, koncert zespołu Smokey Band, pokaz walk, koncert Pink Floyd Tribute Bank, spektakl teatru ulicznego, pokaz fontanny światło i muzyka.

Bytom
Dolomity Sportowa Dolina - polska opera narodowa Stanisława Moniuszki "Halka", koncert zespołu Trebunie Tutki.
pl. Jana III Sobieskiego, start: godz. 16 - pokazy strongman, występ chóru Gospel, zespół Kindla, Feel.

Chorzów, Park Śląski, start: godz. 18 -Rowerowa Noc Świętojańska a w ramach imprezy bezpłatny serwis rowerowy, rajd rowerowy po trasie rowerowej parku, grill.

Mysłowice, Kempa Bagieniokowa, start: 22 czerwca, godz. 9 - turniej halowy piłki nożnej, występy artystyczne, występy akrobatyczne, pokazy laserów.

Jaworzno, Stadion MCKiS, 24 czerwca - Jeden Osiem L, Negatyw, pokaz grupy ognia.

Gliwice, pl. Krakowski, 27 czerwca - ponownie w ramach nocy świętojańskiej Gliwice organizują koncert. A w ramach kontynuacji imprezy wystąpią Ivan Mladek i Bonjo Band, Fanfara Zimbrul, Hutsul Calypso.

Tarnowskie Góry, Rynek, 27 czerwca - Świętojańska Noc Muzealna i II Dzień Kultury Ulicznej. W ramach tych dwóch świąt zobaczyć będzie można wioskę rycerską, koncert muzyki dawnej Percival, występy teatrów ulicznych, wystawy zdjęć a na zakończenie pokaz Fire&UV Show.

W samym województwie Śląskim imprez jest kilka do wyboru i pewnie każdy coś dla siebie znajdzie. Teraz pozostało mi zastanowić się, gdzie się dzisiaj z naszym dzieckiem wybierzemy. :)








czwartek, 20 czerwca 2013

Powrót do Holocaustu

Po długiej przerwie w czytaniu postanowiłam uporządkować sobie listę książek, które koniecznie muszę przeczytać. Zachwycona "Mistrzem i Małgorzatą" Bułhakova a następnie "Powrotem Wolanda (...)" Ruczinskiego, doszłam do wniosku, że dobrym pomysłem byłoby, gdybym zabrała się za wielką literaturę rosyjską. Ale po głowie zaczęły mi chodzić licealne lektury, za które nie chciałam się zabrać, kiedy była na to pora a wróciły do mnie teraz ze zdwojoną siłą. Pomyślałam, że wybrane lektury również byłyby na miejscu, bo nie rzadko to wybitne dzieła. Ale jak to u mnie bywa, lista listą a ja swoje. Zachęcona pochlebnymi opiniami na temat twórczości Issaca Bashevisa Singera, postanowiłam zapoznać się z niewielkim skrawkiem jego spuścizny. I tak oto w moje ręce trafiła jedna z tych książek, które czyta się z zapartym tchem. Piszę tu o "Certyfikacie". Po tak wspaniałej lekturze sięgnęłam po kolejną książkę tegoż autora - "Szatan w Goraju". Cieszyłam się, że mogłam trochę lepiej poznać kulturę żydowską. Jako, że zawsze interesowała mnie tematyka Holocaustu - czy to w filmach, czy książkach - postanowiłam w małym stopniu zapoznać się z narodem, który jest tak bardzo znienawidzony przez miliony. Muszę przyznać, że po raz kolejny sięgnęłam po książki Singera, jednak czekają na swoją kolej na półce.
I tak oto wątek żydowski znowu zagościł u mnie, już bardziej na stałe. Pewnego dnia, przechadzając się labiryntami marketu, natknęłam się na wyprzedaż książek. Od razu przed oczami mignął mi napis na okładce "Książka, na której podstawie powstał film Agnieszki Holland W ciemności". Przypomniałam sobie, że chciałam koniecznie ten film zobaczyć a tu wyrosła przede mną książka, czyli coś, co jednak bardziej cenię. Nie wahając się, adoptowałam ją i po powrocie do domu od razu zabrałam się za czytanie.
Książka ta to zlepek wspomnień Żydów, którzy przeżyli 14 miesięcy we lwowskich kanałach, kiedy to ich getto zostało zrównane z ziemią. To historia tych, którzy musieli uciec, ale też tych którzy im pomagali przeżyć. Autor zadedykował tę książkę Leopoldowi Socha - człowiekowi, który pomógł "jego Żydom" - a którego szerzej postanowiła pokazać Agnieszka Holland. 
Książka urzekła mnie od pierwszych stron. Karmię się podobną tematyką od czasów podstawówki i za każdym razem przeżywam dramat tych ludzi, którzy musieli przeżyć piekło. Tym razem było podobnie. Już na wstępie zaczęłam utożsamiać się z niektórymi bohaterami, którzy musieli pokonać ogromny strach, zacisnąć zęby i zejść do ciasnych, mokrych, ciemnych kanałów i nauczyć się tam żyć. Każdy z Żydów, który ostatecznie ocalał, jest pokazany w tej książce jako odrębna jednostka, która wnosi coś wartościowego do życia w kanałach, która miała ciekawe życie wcześniej, ale los jej nie oszczędził. Ostatecznie to książka, która traktuje o niesamowitej wewnętrznej przemianie Leopolda Sochy, który początkowo chciał pomóc grupie Żydów za pieniądze. I tak faktycznie tylko zyskiem się kierował. Jednak w pewnym momencie pieniądze i kosztowności przestały dla niego mieć znaczenie. Postawił sobie za cel, aby uratować Żydów - jego przyjaciół. 
Jako, że autor po części postanowił zostawić oryginalne dialogi bohaterów, tak, jak zostały one zapamiętane przez opowiadających, historia ta żyje, kiedy się o niej czyta. Wyczuwalne są wszystkie emocje, widoczne są najmniejsze grymasy na twarzy, odczuwalna jest ciasnota i duchota w kanałach. Czytając tę książkę nie ma możliwości, aby nie utożsamić się z bohaterami. Żyłam razem z nimi, przeżywałam najmniejszy strach, kiedy groziło im ogromne niebezpieczeństwo, cieszyłam się, jak dziecko, kiedy ujrzeli światło dzienne. 
Polecam tę książkę każdemu, kto choć w najmniejszym stopniu interesuje się tematyką Holocaustu. Ta historia wybija się znacznie ponad resztę. To nie jest kolejne obozowe opowiadanie. Ta książka pokazuje, jak życie w kanałach jest ciężkie i wyczerpujące, jak bardzo upada zdrowie fizyczne, ale też psychiczne. Pokazuje, że tylko najsilniejsi są w stanie tam przeżyć.

środa, 19 czerwca 2013

Nowości, nowości, nowości...

To mój pierwszy post a zarazem przedsmak tego, co chcę prezentować na tym blogu. Na pierwszy ogień rzucam imprezy, jakie mają odbyć się w czerwcu oraz premiery kinowe. Chcę również zauważyć, że będą to subiektywne wybory, które uważam za ciekawe. Jednak nie będzie to jedyna tematyka bloga. Z czasem pojawiać się będą recenzje filmów i książek. Dziś tylko nieśmiały wstęp do kultury. 

Koncertowy zawrót głowy.



21.06.2013 - Gliwice, plac Krakowski - Monika Brodka
21.06.2013 - Mysłowice, Słupna Park - Myslovitz
21.06.2013 - Wałbrzych - Anna Maria Jopek, Krzysztof Herdzin
21.06.2013 - Łazy, MOK - Coma

22.06.2013 - Warszawa - Żywiołak
22.06.2013 - Prudnik - Lao Che
22.06.2013 - Wrocław - Sinead O'Connor
22.06-2013 - Częstohowa, Promenada im. Czesława Niemena - Maria Peszek

23.06.2013 - Racibórz - Genesis Classic - Ray Wilson

28.06.2013 - Ostrów Wielkopolski - L.U.C.
28.06.2013 - Poznań - Kraftwerk

29.06.2013 - Mikołów - Ira
29.06.2013 - Oświęcim - Genesis Classic - Ray Wilson, Sting
29.06.2013 - Poznań - Czesław Śpiewa

30.06.2013 - Poznań - Alicia Keys
30.06.2013 - Bydgoszcz - Kult

Się kręci, czyli premiery filmowe.


"Dziewczyna z szafy" reż. Bodo Kox
Nieszablonowa komedia o przyjaźni trójki samotników: zdolnego  webmastera Jacka (wychwalany przez krytykę za rolę w "80 milionach" Piotr Głowacki), jego zamkniętego w sobie, niezwykle utalentowanego brata Tomka (wirtuoz polskiej komedii Wojciech Mecwaldowski w zaskakującej kreacji na miarę Dustina Hoffmana w "Rain Manie") i nieufnej wobec otoczenia młodej antropolog Magdy (świetny debiut Magdaleny Różańskiej). Gdy wezwany na spotkanie biznesowe Jacek poprosi pewnego dnia sąsiadkę o opiekę nad  bratem, nie podejrzewa nawet, że to nieoczekiwane spotkanie da początek głębokiej więzi dwojga zagubionych ludzi.
[opis dystrybutora kino]

"Trans" reż. Danny Boyle
Wyrafinowany thriller w reżyserii nagrodzonego Oscarem Danny'ego Boyle'a, jednego z najciekawszych twórców współczesnego kina, reżysera "Trainspotting", "Slumdoga. Milionera z ulicy" i "127 godzin".
Pracownik domu aukcyjnego ukrywa bezcenny obraz, skradziony podczas napadu. W czasie ucieczki doznaje urazu, traci pamięć i zapomina, gdzie ukrył obraz. Szef gangu nie ma innego wyjścia, jak wynająć terapeutkę, która podczas seansów hipnozy pomoże mu odzyskać pamięć i odnaleźć obraz...
[opis dystrybutora kino]

"1000 lat po Ziemi" reż. M. Night Shyamalan
Tysiąc lat po globalnej katastrofie statek generała Raige'a i jego syna rozbija się na Ziemi. Chłopiec będzie musiał samotnie stawić czoła dzikiej planecie.


"Parada" reż. Srdjan Dragojević
Zabawny i głęboko poruszający film pokazujący sytuację gejów we wciąż konserwatywnej Serbii oraz opowiadający o przygotowaniach do Parady Równości. Pełen niespodziewanych zwrotów akcji obraz "Parada" podbija serca widzów nie tylko w krajach bałkańskich, ale m.in. w Niemczech. Część ujęć pochodzi z autentycznego marszu, który miał miejsce w Belgradzie w 2010 r.
[opis dystrybutora kino]