czwartek, 20 czerwca 2013

Powrót do Holocaustu

Po długiej przerwie w czytaniu postanowiłam uporządkować sobie listę książek, które koniecznie muszę przeczytać. Zachwycona "Mistrzem i Małgorzatą" Bułhakova a następnie "Powrotem Wolanda (...)" Ruczinskiego, doszłam do wniosku, że dobrym pomysłem byłoby, gdybym zabrała się za wielką literaturę rosyjską. Ale po głowie zaczęły mi chodzić licealne lektury, za które nie chciałam się zabrać, kiedy była na to pora a wróciły do mnie teraz ze zdwojoną siłą. Pomyślałam, że wybrane lektury również byłyby na miejscu, bo nie rzadko to wybitne dzieła. Ale jak to u mnie bywa, lista listą a ja swoje. Zachęcona pochlebnymi opiniami na temat twórczości Issaca Bashevisa Singera, postanowiłam zapoznać się z niewielkim skrawkiem jego spuścizny. I tak oto w moje ręce trafiła jedna z tych książek, które czyta się z zapartym tchem. Piszę tu o "Certyfikacie". Po tak wspaniałej lekturze sięgnęłam po kolejną książkę tegoż autora - "Szatan w Goraju". Cieszyłam się, że mogłam trochę lepiej poznać kulturę żydowską. Jako, że zawsze interesowała mnie tematyka Holocaustu - czy to w filmach, czy książkach - postanowiłam w małym stopniu zapoznać się z narodem, który jest tak bardzo znienawidzony przez miliony. Muszę przyznać, że po raz kolejny sięgnęłam po książki Singera, jednak czekają na swoją kolej na półce.
I tak oto wątek żydowski znowu zagościł u mnie, już bardziej na stałe. Pewnego dnia, przechadzając się labiryntami marketu, natknęłam się na wyprzedaż książek. Od razu przed oczami mignął mi napis na okładce "Książka, na której podstawie powstał film Agnieszki Holland W ciemności". Przypomniałam sobie, że chciałam koniecznie ten film zobaczyć a tu wyrosła przede mną książka, czyli coś, co jednak bardziej cenię. Nie wahając się, adoptowałam ją i po powrocie do domu od razu zabrałam się za czytanie.
Książka ta to zlepek wspomnień Żydów, którzy przeżyli 14 miesięcy we lwowskich kanałach, kiedy to ich getto zostało zrównane z ziemią. To historia tych, którzy musieli uciec, ale też tych którzy im pomagali przeżyć. Autor zadedykował tę książkę Leopoldowi Socha - człowiekowi, który pomógł "jego Żydom" - a którego szerzej postanowiła pokazać Agnieszka Holland. 
Książka urzekła mnie od pierwszych stron. Karmię się podobną tematyką od czasów podstawówki i za każdym razem przeżywam dramat tych ludzi, którzy musieli przeżyć piekło. Tym razem było podobnie. Już na wstępie zaczęłam utożsamiać się z niektórymi bohaterami, którzy musieli pokonać ogromny strach, zacisnąć zęby i zejść do ciasnych, mokrych, ciemnych kanałów i nauczyć się tam żyć. Każdy z Żydów, który ostatecznie ocalał, jest pokazany w tej książce jako odrębna jednostka, która wnosi coś wartościowego do życia w kanałach, która miała ciekawe życie wcześniej, ale los jej nie oszczędził. Ostatecznie to książka, która traktuje o niesamowitej wewnętrznej przemianie Leopolda Sochy, który początkowo chciał pomóc grupie Żydów za pieniądze. I tak faktycznie tylko zyskiem się kierował. Jednak w pewnym momencie pieniądze i kosztowności przestały dla niego mieć znaczenie. Postawił sobie za cel, aby uratować Żydów - jego przyjaciół. 
Jako, że autor po części postanowił zostawić oryginalne dialogi bohaterów, tak, jak zostały one zapamiętane przez opowiadających, historia ta żyje, kiedy się o niej czyta. Wyczuwalne są wszystkie emocje, widoczne są najmniejsze grymasy na twarzy, odczuwalna jest ciasnota i duchota w kanałach. Czytając tę książkę nie ma możliwości, aby nie utożsamić się z bohaterami. Żyłam razem z nimi, przeżywałam najmniejszy strach, kiedy groziło im ogromne niebezpieczeństwo, cieszyłam się, jak dziecko, kiedy ujrzeli światło dzienne. 
Polecam tę książkę każdemu, kto choć w najmniejszym stopniu interesuje się tematyką Holocaustu. Ta historia wybija się znacznie ponad resztę. To nie jest kolejne obozowe opowiadanie. Ta książka pokazuje, jak życie w kanałach jest ciężkie i wyczerpujące, jak bardzo upada zdrowie fizyczne, ale też psychiczne. Pokazuje, że tylko najsilniejsi są w stanie tam przeżyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz