źródło: stopklatka.pl
Nadeszła ta chwila, kiedy to Minionki
doczekały się swojej premiery. To nie tylko bajka, to całe wydarzenie
popkulturalne i niesamowicie rozdmuchany event. 26 czerwca na ekrany kin wyszła
już trzecia część z małymi, żółtymi bohaterami, którzy przez swoje
nierozgarnięcie i przeróżne wybryki rozśmieszają widzów tych małych, jak i tych
dużych.
Wszystko zaczęło
się w piątek, kiedy pod Galerię Katowicką przyjechał minionkowy wóz i żółci
bohaterowie witali się z dzieciakami. Dla najmłodszych była to niesamowita frajda,
bo mogli dotknąć swoich ulubieńców, poskakać na żółtych dmuchańcach i poczęstować
się przysmakiem minionkowym w postaci banana. Starsi też wydawali się być
zadowoleni, jako, że znaleźli się amatorzy małych potworków a dodatkowo mieli
serwowany „minionkowy” żółty napój, który okazał się Radlerem cytrynowym.
Dodatkowo dostępne były minionkowe gadżety i maskotki, które, o dziwo, nie były
aż tak drogie.
Kolejnym punktem
tej rozdmuchanej premiery było kino. Co to się działo już przed seansem. Jeśli
cola to tylko w kubku z Minionkami, jeśli film to tylko o małych, śmiesznych
ludzikach. I tu dochodzimy do samej animacji. Sala była pełna rodziców z dziećmi. Film
podobał się młodszym i starszym. Tym pierwszym, bo przecież Minionki są takie
niepoważne i śmieszne a tym drugim, bo teksty były dosyć sarkastyczne. Najważniejsza
rola została spełniona – dało się zauważyć, że każdy się dobrze bawił.
Ale teraz o
samym filmie. Animacja rozpoczyna się od
przedstawienia historii Minionków, które od samego początku swojego istnienia
szukały swojego władcy. Otóż mali bohaterowie żyją po to, by komuś służyć.
Przewijały się w filmie postacie historyczne i za każdym razem historie były
dość groteskowe. Kiedy lektor kończy opowiadanie na XX wieku, na pierwszy plan
wysuwają się trzy Minionki – Kelvin, Stuart i Bob, którzy wyruszają w świat w
poszukiwaniu swojego „pana”. I tak rozpoczyna się ich historia…
Warto zwrócić
uwagę, że podczas przygód żółtych bohaterów usłyszeć można kultowe, świetne
kawałki. I tak oto zwróciłam
uwagę na takie perełki, jak The Turtles – Happy together, The Who – My Generation,
The Doors – Break on through (to the other side) czy Smashing Pumpkins – Cherub
Rock. Tych utworów nie mogło zabraknąć, jako, że jeden z bohaterów był
amatorem grania na gitarze lub raczej ukulele, jak to zwykły Minionki nazywać.
Choć nie można
właściwie kategoryzować produkcji jako bajkę, bo morału w niej nie ma a skupia
się jedynie na specyficznym humorze to Minionki są świetną rozrywką dla całej
rodziny. Przecież nie trzeba ciągle oglądać pouczających, mądrych filmów a dać
się ponieść i rozerwać w rytmach dobrej muzyki. Podobało się całej rodzinie i
to jest najważniejsze, bo każdy znalazł coś dla siebie.
Moja ocena: 7/10