niedziela, 28 czerwca 2015

Minionki atakują




źródło: stopklatka.pl



Nadeszła ta chwila, kiedy to Minionki doczekały się swojej premiery. To nie tylko bajka, to całe wydarzenie popkulturalne i niesamowicie rozdmuchany event. 26 czerwca na ekrany kin wyszła już trzecia część z małymi, żółtymi bohaterami, którzy przez swoje nierozgarnięcie i przeróżne wybryki rozśmieszają widzów tych małych, jak i tych dużych.
Wszystko zaczęło się w piątek, kiedy pod Galerię Katowicką przyjechał minionkowy wóz i żółci bohaterowie witali się z dzieciakami. Dla najmłodszych była to niesamowita frajda, bo mogli dotknąć swoich ulubieńców,  poskakać na żółtych dmuchańcach i poczęstować się przysmakiem minionkowym w postaci banana. Starsi też wydawali się być zadowoleni, jako, że znaleźli się amatorzy małych potworków a dodatkowo mieli serwowany „minionkowy” żółty napój, który okazał się Radlerem cytrynowym. Dodatkowo dostępne były minionkowe gadżety i maskotki, które, o dziwo, nie były aż tak drogie.

Kolejnym punktem tej rozdmuchanej premiery było kino. Co to się działo już przed seansem. Jeśli cola to tylko w kubku z Minionkami, jeśli film to tylko o małych, śmiesznych ludzikach. I tu dochodzimy do samej animacji. Sala była pełna rodziców z dziećmi. Film podobał się młodszym i starszym. Tym pierwszym, bo przecież Minionki są takie niepoważne i śmieszne a tym drugim, bo teksty były dosyć sarkastyczne. Najważniejsza rola została spełniona – dało się zauważyć, że każdy się dobrze bawił.
Ale teraz o samym filmie.  Animacja rozpoczyna się od przedstawienia historii Minionków, które od samego początku swojego istnienia szukały swojego władcy. Otóż mali bohaterowie żyją po to, by komuś służyć. Przewijały się w filmie postacie historyczne i za każdym razem historie były dość groteskowe. Kiedy lektor kończy opowiadanie na XX wieku, na pierwszy plan wysuwają się trzy Minionki – Kelvin, Stuart i Bob, którzy wyruszają w świat w poszukiwaniu swojego „pana”. I tak rozpoczyna się ich historia…
Warto zwrócić uwagę, że podczas przygód żółtych bohaterów usłyszeć można kultowe, świetne kawałki. I tak oto zwróciłam uwagę na takie perełki, jak The Turtles – Happy together, The Who – My Generation, The Doors – Break on through (to the other side) czy Smashing Pumpkins – Cherub Rock. Tych utworów nie mogło zabraknąć, jako, że jeden z bohaterów był amatorem grania na gitarze lub raczej ukulele, jak to zwykły Minionki nazywać.
Choć nie można właściwie kategoryzować produkcji jako bajkę, bo morału w niej nie ma a skupia się jedynie na specyficznym humorze to Minionki są świetną rozrywką dla całej rodziny. Przecież nie trzeba ciągle oglądać pouczających, mądrych filmów a dać się ponieść i rozerwać w rytmach dobrej muzyki. Podobało się całej rodzinie i to jest najważniejsze, bo każdy znalazł coś dla siebie.

Moja ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz