źródło: www.filmweb.pl
Nadeszły czasy, kiedy trudność sprawia zwykła rozmowa z człowiekiem. Kiedy wolimy milczeć niż powiedzieć coś sensownego, kiedy każda najmniejsza sprzeczka w związku powoduje w nas poczucie beznadziei i prowadzi do rozpadu. Ostatecznie lepiej odnajdujemy się w świecie wirtualnym, kiedy to niejednokrotnie jesteśmy anonimowi i łatwiej jest nam wyrazić siebie a rozmowa z drugą osobą sprowadza się do pisania. Relacje międzyludzkie umierają i wydaje się, że jest to nieuniknione.
Spike
Jonze postanowił przyjrzeć się bliżej temu problemowi i poszedł nawet dalej,
serwując widzom wizję, która może być bardzo realna.
Theodore Twombly
(Joaquin Phoenix) zarabia na życie pisząc listy dla innych ludzi. Wymyśla
piękne opisy i wyznaje miłość na zlecenie – dla babć, mam, dla drugich połówek.
W tym wszystkim jest bardzo samotny i cierpi przez utratę żony. Świat wysoko
rozwiniętych technologii, w którym przyszło mu żyć, oferuje nowy system
operacyjny, który jest tworzony na życzenie klienta – można wymyślić charakter,
głos, płeć. Główny bohater zaintrygowany
nowinką techniczną, postanawia zakupić owo oprogramowanie, które miałoby mu
towarzyszyć każdego dnia. Kiedy Theodore uruchamia program, uderza w niego subtelny,
miły głos Samanthy (Scarlett Johansson), która w mig zachwyca swojego nowego
właściciela. Swoją nieopisaną inteligencją, błyskotliwym humorem i czułością
wzbudza w Theodorze zaufanie i rodzi się między nim coś na wzór przyjaźni.
Nieszczęście
Twombly’a nie jest obce również jego przyjaciółce Amy (Amy Adams), której życie
również nie oszczędziło i znajduje pocieszenie w mackach innego systemu
operacyjnego.
Phoenix i Johansson grają postacie
pierwszoplanowe. Choć Johansson gra tu tylko głosem to nie odstaje nawet od
krok od genialnego Phoenix’a. Ich subtelna gra słowami, głosami, sprawia, że
widzowie rozumieją, w jakim punkcie życia znajduje się bohater, jak bardzo
męcząca i uciążliwa była do tej pory jego samotność. Kroku dotrzymuje im
również Amy Adams, która idealnie wpasowała się w rolę niezrozumianej,
zagubionej artystki. Reżyser nie serwuje przesadnego melodramatyzmu tylko
pokazuje, jak czasy komputerów, systemów operacyjnych i innych wspaniałości
technicznych niszczą to, co najważniejsze – relacje międzyludzkie. Obraz każe
widzowi zatrzymać się na chwilę i skłania do refleksji – czy nie
zagalopowaliśmy się przypadkiem za daleko i czy potrafimy jeszcze skupić się na
drugiej osobie, nie tylko na samym sobie.
Czasy zapewne nie sprzyjają
zacieśnianiu kontaktów między ludźmi. Najbardziej można to zauważyć wśród
jednostek, które nie dają się wciągnąć w popkulturę i nie gonią za masowymi
trendami. Zostają wykluczone ze społeczeństwa i traktowane, jak dziwadła. Może
więc warto zatrzymać się na chwilę i pielęgnować coś tak wspaniałego, jak
przyjaźń, miłość. Znaleźć czas dla drugiej osoby nie tylko na portalu
społecznościowym czy na czacie. Po prostu fizycznie być, przytulić, dotknąć,
rozmawiać.
Moja ocena: 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz