środa, 29 marca 2017

Tęczowo-czarna rewolucja





źródło: filmweb

Pomimo tego, że żyjemy w XXI wieku, z tolerancją nam nie po drodze. Do tej pory wielu ludzi nie może znieść, że ktoś ma inny kolor skóry, jest innego wyznania, jest weganinem czy, nie daj Boże, jest gejem lub lesbijką. Wydawałoby się, że na przestrzeni lat to się zmieni, że ludzie są bardziej świadomi i nie będzie ich interesować orientacja seksualna kolegów czy koleżanek. Rzeczywistość jest zgoła inna i to orientacja często może popsuć ludziom życiowe plany, bo nie pasują do ogółu.
           „Dumni i wściekli” to słodko-gorzka historia o gejach i lesbijkach aktywistach, którzy postanawiają pomóc strajkującym górnikom w Wielkiej Brytanii w walce z Margaret Thatcher. Brzmi jak niesamowita historia? A jednak ten komedio-dramat oparty jest na faktach.
Film rozpoczyna się od wiadomości o strajkujących górnikach. Młody, charyzmatyczny gej – Mark Ashton (Ben Schnetzer)– postanawia pomóc górnikom i ich rodzinom. Rozpoczyna zbiórkę pieniędzy podczas parady równości. Dołączają do niego znajomi oraz nieśmiały Joe (George MacKay), który do tej pory był chowany pod kloszem a swoją orientację seksualną ukrywał przed najbliższymi. Tak docierają do Walii, do górniczego miasteczka Onllwyn. Początkowo nasi bohaterowie spotykają się z niechęcią ze strony górników i ich rodzin. Ale z czasem zatwardziali górnicy chowają swoje uprzedzenia i zaczyna się przyjaźń
i przygoda.
            Reżyser Matthew Warchus i scenarzysta Stephen Beresford stworzyli piękną historię, która ukazuje blaski i cienie bycia innym. Strajki górników są tutaj tylko tłem. Tak faktycznie to opowieść
o chęci niesienia pomocy innym, akceptacji, dumie, woli walki, chowaniu uprzedzeń. To również historia
o odwadze. Idealnym przykładem na to jest nie kto inny jak Joe, który akceptuje siebie jako geja i ma odwagę przeciwstawić się rodzicom. To także film o idealistach. Nie kto inny, jak Mark, chce zmieniać świat na lepsze. Gotów jest walczyć w imię sprawiedliwości i stawać w obronie uciśnionych. To jednocześnie film o przyjaźni, takiej prawdziwej. Możemy obserwować narodziny pięknej przyjaźni między młodymi i starymi, między homo- i heteroseksualistami, między zatwardziałymi mężczyznami, którzy taniec uważają za bezsensowne pląsanie a gibkimi gejami, którzy robią furorę na parkiecie wśród walijskich kobiet. To, jak wspominałam na wstępie, historia z nutą goryczy. Film pokazuje, jak społeczność LGBT była napiętnowana nie tylko przez ówczesną panią premier. Każdego dnia geje
i lesbijki musieli stawiać czoła niewybrednym epitetom rzucanym w ich kierunku, ale także agresji fizycznej tak, jak Gethin (Andrew Scott), który został pobity podczas próby zebrania funduszy na górników. Ostatecznie to film o walce o swoje marzenia i lepszy byt pomimo przeciwności losu.
Ale nie byłoby tego filmu gdyby nie wspaniała gra aktorska. Możemy delektować się grą aktorską brytyjskiej śmietanki. Zobaczyć możemy takich aktorów, jak Billy Nighy („to właśnie miłość”, „Piraci
z Karaibów”), Imelda Staunton („Harry Potter”, „Szepty”) czy Dominic West („300”, „Hannibal. Po drugiej stronie maski”).
„Dumni i wściekli” daje chwile radości, jak na dobrą komedię przystało, ale też porusza i skłania do refleksji.
To zdecydowanie pięknie opowiedziana historia, dająca nadzieję na lepsze jutro. Uważam, że to film bardzo potrzebny w dzisiejszych czasach, kiedy na każdym kroku stykamy się z brutalnością, agresją
i niechęcią do bliźnich. W moim mniemaniu jest to pozycja obowiązkowa dla ludzi uprzedzonych, żeby przemyśleli czy odrzucanie kogoś ze względu na orientację seksualną ma sens.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz