wtorek, 7 lipca 2015

Co nas kręci, co nas podnieca





źródło: www.filweb.pl

Wydarzenia ostatnich tygodni mniej więcej pokazują, kto z nas jest tak naprawdę tolerancyjny a kto ma dość konserwatywne poglądy w sprawach naszej seksualności. Chciałoby się rzec, że François Ozon idealnie wpasował się z premierą swojego najnowszego filmu w aktualne wydarzenia ze świata.
Nowa dziewczyna to najnowsze dzieło francuskiego reżysera. Francuz postanowił poruszyć dość kontrowersyjny i ciężki temat, który spotyka się z najróżniejszymi i skrajnymi ocenami widzów.
Kiedy niedługo po narodzeniu dziecka umiera Laura (Isild Le Besco), jej przyjaciółka od serca Claire (Anaïs Demoustier) postanawia zaopiekować się jej bliskimi – mężem Davidem (Romain Duris) i jego kilkumiesięczną córeczką. Strata bliskiej przyjaciółki bardzo porusza Claire i dopiero po dłuższym czasie próbuje skontaktować się z Davidem. Kiedy niespodziewanie zjawia się u niego w domu, zastaje go w stroju Laury, w peruce i makijażu. Początkowo widok napawa bohaterkę obrzydzeniem i w kompletnym szoku próbuje sobie wszystko ułożyć w głowie. Z czasem jednak stara się spędzać coraz więcej czasu z „nową koleżanką” i nadaje jej osobowości, nazywając ją Virginią. Relacja, jaka nawiązuje się między nimi przypomina przyjaźń, swego rodzaju fascynację. David w roli Virginii odnajduje się coraz lepiej i coraz odważniej wkracza w świat transseksualistów a Claire pomaga mu w tym i sama zachęca do spotkań.
Jest tu pokazana wielowątkowość. Temat transseksualistów powoli przestaje być tabu. Mężczyźni, którzy czują się kobietami coraz częściej odważają się powiedzieć o tym światu. W filmie obserwujemy złożoność problemów. Z jednej strony twórca wystawia widzów na próbę tolerancji. Przecież dla jednych to będzie piękny film o spełnianiu swoich marzeń, o  dążeniu do życia w zgodzie z własną naturą i pięknym wnętrzu. Z drugiej strony film będzie wzbudzał obrzydzenie i ogólne oburzenie, bo przecież David traktowany będzie, jako osoba niespełna rozumu, którą należałoby leczyć.
Ozon porusza kolejną kwestię, o której należy wspomnieć. W filmie bohaterowie poszukują własnego „ja”. I tak, jak David szybko odnalazł się w swojej nowej roli, tak Claire błądzi i długo szuka tego, co w życiu daje jej szczęście. W przypadku Claire widać wyparcie swojej fascynacji nową przyjaciółką. Chce tworzyć ze swoim mężem normalną, szczęśliwą rodzinę, w której pojawia się wizja posiadania dziecka. Zdecydowanie brakowało mi tutaj rozwinięcia wątku z dzieckiem. Reżyser ewidentnie przyjął wizję, że dziecko nie stanowi tutaj najmniejszego problemu i pomimo nowej osobowości David przemieniający się w Virginię może być szczęśliwym, kochającym rodzicem.
Historia opowiedziana jest w sposób lekki, ze sporą dawką humoru. Ozon omija zbędny dramatyzm, żeby skupić się na budowaniu szczęścia za wszelką cenę.
Według mnie historia jest zbyt optymistyczna i nie pokazuje realiów dzisiejszego świata. Rażąca jest beztroska bohaterów, którzy nie zauważają żadnych zagrożeń i ślepo brną do realizacji swoich planów. Film był dla mnie dużym zaskoczeniem, bo nie takiej historii się spodziewałam. Nie byłam przygotowana na taki temat i do tej pory kłębią mi się w głowie myśli o stopniu mojej tolerancji.

Moja ocena: 5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz