źródło: www.filmweb.pl; www.lubimyczytac.pl |
Szwedzkie kryminały. Stałam się ich wielką
fanką a to wszystko dzięki Camilli Läckberg. Akurat w tym wypadku nie miałam
jeszcze okazji zobaczyć ekranizacji jej książek, ale w wypadku Stiega Larssona
mam porównanie. Czy zawsze jest tak, że film jest gorszy od książki? Tym razem
udało mi się trafić na świetną ekranizację powieści. Choć wiele wątków nie było
poruszonych to mimo wszystko mroczny klimat szwedzkiego kryminału był świetnie
odtworzony a główne role aktorów były bezbłędne. Pytanie musi jednak paść – Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet czy
może jednak Dziewczyna z tatuażem?
Najpierw
przeczytałam książkę Stiega Larssona – Mężczyźni,
którzy nienawidzą kobiet. Zachęcona twórczością Camilli Läckberg i
zauroczona szwedzką surowością, która idealnie współgra z kryminalnymi
zagadkami, sięgnęłam po trylogię Millennium.
Książka dość opasła, ale nawet na moment mnie nie znudziła. Od pierwszych stron
czytelnik jest wprowadzany w świat tajemniczej rodziny Vangerów. Jest to
historia szwedzkiego dziennikarza Mikaela Blomkvista, który został oskarżony o
zniesławienie. Otrzymuje on jednak zlecenie od magnata przemysłowego – Henryka
Vangera – aby rozwikłać zagadkę zaginięcia przed 40 laty jego siostrzenicy
Harriet – wtedy 16 letniej dziewczynki.
I tu, jak
najbardziej film jest podobny do książki – historia jest dokładnie taka sama.
Natomiast ekranizacja nakręcona przez Davida Fincher’a zaczyna się gubić już na
początku, ponieważ wiele wątków, istotnych w tej zagadce, zostaje pominiętych.
Larsson idealnie
przedstawił zawiłe drzewo chronologiczne tej dziwnej rodziny. Każdy z członków
został zaprezentowany. Ten z członków, który jeszcze żył, miał możliwość
poznania dziennikarza Millennium. Na pozór wydaje się to niepotrzebne, ale
dzięki tym konwenansom, czytelnik mógł poznać nawet najskrytsze tajemnice
rodziny, które z czasem były coraz bardziej mroczne.
Tego niestety
zabrakło mi w filmie. Z jednej strony rozumiem, że czas na to by nie pozwolił,
z drugiej jednak uważam, że na ekranie dało się zauważyć pewien chaos, który
może zniechęcić widza.
Książkę Larssona
mogłabym polecić fanom Grey’a, bo pewnie niektóre sceny zainteresowałyby
amatorów BDSM. A i film pewnie nie wypadł w tych scenach najgorzej.
Ale co
najważniejsze, główni bohaterowie, czyli dziennikarz Mikael Blomkvist i
tajemnicza, dosyć ekstrawagancka dziewczyna – Lisbeth Salander – to postaci
bardzo kolorowe i różnorodne a mimo wszystko idealnie ze sobą współgrają.
Larsson
podzielił swoją książkę na części. Z jednej strony poznajemy Blomkvista, jego
zawiły związek, ale też niebywały talent śledczy, który jest tu
najistotniejszy. Z drugiej strony przez książkę przemyka enigmatyczna postać
Lisbeth – dziewczyny wykluczonej społecznie, fikuśnej, oszczędnej w słowa, ale
też niesamowicie bystrej i inteligentnej.
Według mnie Fincher
idealnie dopasował aktorów, osadzając w głównych rolach Daniela Craiga i Rooney
Mara. Craig, który jednocześnie świetnie odnajduje się w roli kobieciarza, ale
też bardzo szarmanckiego i momentami powściągliwego mężczyzny, spełnił moje
oczekiwania co do wizji Mikaela. Nie wyobrażam sobie innego aktora w tej roli.
Natomiast co do odtwórczyni roli Lisbeth to spotkałam się z przeróżnymi i dość
skrajnymi opiniami. Osobiście uważam, że Mara idealnie odzwierciedliła mroczną
duszę Lisbeth, jej skrycie, brak zaufania i dziwaczność.
Powieść
oczywiście wprowadza czytelników w mroczny, szwedzki świat, gdzie aż się prosi
o ofiary. Film dotrzymywał kroku książce. Dawno nie widziałam tak dobrego
kryminału, który trzymał mnie w napięciu, choć znałam finał.
Moja ocena, zarówno dla książki, jak i dla
filmu to 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz