sobota, 25 kwietnia 2015

Byłem asystentem doktora Mengele - Miklós Nyiszli


Wspomnień o Holokauście nigdy dość. Każde świadectwo tego okrutnego czasu powinno zmusić nas do myślenia, powinno kazać nam zatrzymać się na chwilę i zastanowić się, czy
z szacunkiem traktujemy drugiego człowieka – czy to Żyda, czy Turka czy osoby innej nacji. Tego typu książki powinny być popularyzowane na każdym kroku, żeby pokazać wszystkim, do czego zdolny jest człowiek, jak potrafi być brutalny i jednocześnie przesiąknięty hipokryzją.
            Miklós Nyiszli, autor książki Byłem asystentem doktora Mengele opisał krótki fragment historii, jednak przepełniony trupami, krwią, brutalnością, walką o życie, obrazami zezwierzęcenia ludzi. Czytając tę książkę nie spodziewałam się arcydzieła literackiego, gdyż autor był lekarzem anatomopatologiem a nie pisarzem. Liczyłam na ogromną dawkę bolesnych wspomnień i to też otrzymałam.
Historia rozpoczyna się wraz z przybyciem doktora wraz z transportem do Oświęcimia. Został wywieziony tam z żoną i córką z rodzinnych Węgier. Los chciał, że wykształcenie naszego bohatera, jak i znajomość języka niemieckiego pozwoliły mu uniknąć głodu, brudu i codziennej walki o życie, gdyż jeden z największych zbrodniarzy – Josef Mengele – wybrał go jako swojego asystenta. Wraz z kolejną zmianą Sonderkomanndo Miklós rozpoczął pracę w prosektorium I krematorium w Auschwitz, zostając jednocześnie oddzielonym od swoich najbliższych. To tu na co dzień musiał zmagać się z obrazem brutalności i oswoić się ze scenami śmierci. Był cieniem okrutnego szaleńca - szaleńca, który chorobliwie interesował się wszelkimi ludzkimi anomaliami, jak karłowatość, gigantyzm. Doktor Mengele miał obsesję na punkcie bliźniąt. Za wszelką cenę chciał dowiedzieć się, dlaczego i w jaki sposób powstają bliźnięta, co miało zrewolucjonizować świat nauki i pomóc narodowi niemieckiemu w powiększeniu liczby ludności. Nyiszli musiał godzić się na wszelkie zachcianki swojego przełożonego. W zamian miał czyste ubranie, wygodne posłanie, dobre jedzenie i nie cierpiał wszelkich niedogodności, jak reszta więźniów obozu zagłady. Jako naczelny patolog Auschwitz nie spoczął na laurach i wykorzystał swoją pozycję w pomaganiu innym poprzez dostarczanie niezbędnych leków, ubrań, czy żywności. Ostatecznie miał odwagę prosić doktora Mengele o możliwość odnalezienia żony i córki w obozie.
Jak toczyły się losy bohatera przez te 8 miesięcy, kiedy pracował w Oświęcimiu? Z jakimi dziwactwami przełożonego musiał się zmagać?Tego zdradzić już nie mogę. Zapoznanie się z tymi opisami zostawiam Wam.
            Ta książka jest szczegółowym zbiorem wspomnień Miklósa. Każda strona to obrazy strachu, brutalności i esencja tego, co działo się podczas II wojny światowej w obozach zagłady.
Chętnie zapoznaję się z kolejnymi faktami z tamtego okresu historii. Ta książka, choć przepełniona złem, trupami, morderstwami, strachem, bólem, jest niezapomnianym doświadczeniem literackim. Ta książka ma nam – czytelnikom – przypominać o tym, co złe, o tym, co człowiek musiał znosić i jak musiał walczyć o życie. Takie świadectwa powinny mieć ważne miejsce na półkach. Dlaczego? Żeby nikt nigdy nie popełnił takich błędów po raz kolejny.

Moja ocena: 8/10



1 komentarz: