W życiu każdego człowieka przychodzi taki moment, kiedy nerwy puszczają a nawet błaha sytuacja może nas wyprowadzić z równowagi. Jednak staramy się raczej tłumić w sobie te emocje i co najwyżej możemy pokrzyczeć lub okrasić nasze położenie soczystymi epitetami a w stronę napatoczonych osób polecieć mogą wymyślne inwektywy. A gdyby tak dać całkowicie upust swoim emocjom i dać pofolgować naszej wyobraźni?
Damián Szifrón we współpracy z
braćmi Almodóvar nakręcił film o puszczaniu nerwów właśnie. Ten 39 letni
Argentyńczyk poruszył temat całkiem codzienny, ukazując sceny czasem mrożące
krew w żyłach, ale z dużą dawką humoru.
Dzikie historie to czarna
komedia, na którą składają się historie kilku bohaterów. Kolejno poznajemy
opowieści o niedocenionym muzyku, kelnerce z małego baru, biznesmena,
inżyniera, milionera i panny młodej. Co łączy te wszystkie postacie to fakt, że
w pewnym momencie nie wytrzymują przeciwności losu i dają ujście swoim
zszarganym nerwom.
I tak oto w
pierwszej historii widz obserwuje scenę, kiedy to pasażerowie samolotu po kolei
przyznają się do znajomości muzyka o wątpliwym talencie. Ich opinie i
niechlubna historia owego muzyka doprowadzą ich do zguby. Następnie reżyser
serwuje nam opowieść o młodej kelnerce z małego baru, która niechętnie
obsługiwać musi znanego jej mafioso. Targają nią sprzeczne uczucia, ale
ostatecznie daje się ponieść swoim zszarganym nerwom. Jedną z lepszych
opowieści jest część o biznesmenie, który przez swoją arogancję musi ponieść
karę.
Jeśli wśród
widzów znajdą się osoby, które dla zasady chętnie wykłócać się będą o swoje to
reżyser również przygotował nie lada gratkę. Oto historia inżyniera, który
spiesząc się na urodziny swojej córki, zaparkował w niedozwolonym miejscu i
jego samochód został odholowany. Przez ten incydent nieszczęśnik spóźnia się na
urodziny swojej latorośli. A kolejne wydarzenia psują jego małżeństwo i dobre
imię. Jak z takimi upokorzeniami poradzi sobie bohater? Przedostatnia opowieść
ukazuje nam młodego syna milionera, który potrąca ciężarną kobietę i ucieka z
miejsca wypadku. Jego ojciec chce mu pomóc uniknąć odpowiedzialności za wszelką
cenę i zaczyna walkę. Ostatnia historia, która niesamowicie mnie urzekła, to
opowieść o młodej parze z zamożnej klasy średniej. W trakcie wesela panna młoda
dowiaduje się, że jej świeżo upieczony małżonek zdradzał ją a kochanka znajduje
się na zabawie weselnej naszych bohaterów. Tego panna młoda nie jest w stanie
znieść i urządza niesamowite show.
Historie te łączy dramatyzm, który
powinien właściwie wstrząsnąć widzami. Tutaj reżyser przedstawia swoich
bohaterów dość groteskowo a tragiczne wydarzenia zdają się nie poruszać widzów
tylko ich rozśmieszać. I jak to przy komediach bywa, tak i tu Szifrón
zdecydował się na radosny koniec, który idealnie zamyka dzieło. Aktorzy również
bardzo dobrze odegrali swoje role. Choć Argentyńczyk nie może pochwalić się
znanymi nazwiskami to i tak film bardzo zyskuje dzięki aktorom, którzy
potrafili świetnie odegrać przerysowane postacie, z zabawnym dramatyzmem.
Jako, że jestem pesymistką i zajmuję
się na co dzień czarnowidztwem, Dzikie
historie idealnie wpasowały się w moje poczucie humoru. Miałam niezłą dawkę
dobrej komedii, którą serdecznie polecam.
Moja ocena 9/10
Mam to na filmwebie oznaczone jako must have do obejrzenia, ale zupełnie zapomniałam o tym filmie. Po Twojej recenzji na pewno się skusze, tym bardziej, że teraz trudno o dobre komedie, a ta zapowiada się znakomicie.
OdpowiedzUsuńZobacz koniecznie! Mieliśmy niezły ubaw z Grześkiem. :) Rzadko mam okazję zobaczyć tak dobrą komedię. :)
OdpowiedzUsuńZobaczyłam, uśmiałam się porządnie (Arek też), a historia inżyniera była mi szczególnie bliska ;p
OdpowiedzUsuńA co? Też podobnie postąpiłaś? ;) Cieszę się, że film się podobał i zachęciłam do niego. :)
OdpowiedzUsuń